Strona główna
Wiadomości
Halina Borowska - Blog żony
Życiorys
Forum
Publikacje
Co myślę o...
Wywiady
Wystąpienia
Kronika
Wyszukiwarka
Galeria
Mamy Cię!
Ankiety
Kontakt



Wiadomości / 25.09.07, 12:25 / Powrót

Kwaśniewski powinien być ostrożniejszy

Myślę, że ostatnia wizyta Aleksandra Kwaśniewskiego nie wpłynie w sposób znaczący na wynik Lewicy i Demokratów w wyborach - mówi "Faktowi" Marek Borowski. Ale po chwili dodaje: były prezydent powinien być jednak ostrożniejszy.
"Fakt": W weekend cała Polska obejrzała Aleksandra Kwaśniewskiego mającego kłopoty z wysławianiem się i niewyglądającego na trzeźwego podczas wykładu w Kijowie. Co pan na to?
- Te materiały porażające nie są, choć miłe też nie. Ale muszę powiedzieć, że różnym prezydentom zdarzały się różne wpadki, a ich ocena przez obywateli była formułowana na podstawie czegoś innego. Prezydent nie mówił tam żadnych głupot i, mało tego, sprawnie władał rosyjskim i angielskim. Daj tak Boże innym polskim politykom. Wniosek z tego tylko taki, że jak się jest po dłuższych męczących podróżach, a prezydent dopiero co wrócił z USA, to powinno się więcej uważać. Jednak nie ma powodu, by rozdymać ten przypadek do poziomu wielkiej afery.

Prezydent skomentował to, mówiąc, że to jego sprawa, czy wypił jeden, czy też 10 kieliszków. Nie powinien bardziej uważać na słowa?
- Widać wyraźnie, że Aleksander Kwaśniewski powiedział to pod wpływem emocji, ale na pewno jest mu przykro. Nie ma co do tego wątpliwości.

Ale Lewicy i Demokratom to raczej nie pomoże...
- Myślę, że nie będzie to miało jakiegoś dużego wpływu na nasz wynik. Aleksander Kwaśniewski jest oceniany przez Polaków przez pryzmat całej swojej prezydentury i nie sądzę, że ten przypadek, który - podkreślam jeszcze raz - nie był drastyczny, wpłynął na końcową ocenę.

Sądzi pan, że powstanie filmik Prawa i Sprawiedliwości o tym wydarzeniu?
- Pewnie tak. Ale my też możemy wyprodukować dobry filmik o politykach PiS. Niech oni pamiętają, że jest to broń obosieczna.

Odtrącony przez SLD Leszek Miller decyduje się na start z list Samoobrony. To zemsta?
- Z jego wypowiedzi jasno wynika, że chce się odegrać, bo nie został umieszczony przez SLD na liście kandydatów do Sejmu.

Nie obawiacie się w LiD, że Miller zabierze wam elektorat nastawiony sentymentalnie do PRL?
- Przeciwnie. Odejście Leszka Millera oczyszcza atmosferę i sprawi, że na LiD zagłosują ci, którzy dotychczas wahali się z obawy, że zmiany na lewicy nie idą w dobrym kierunku. Będzie to dla nich wyraźny znak, że SLD zmieniło się na lepsze.

Ale w ten sposób wyparliście się tych, którzy darzą sympatią PRL...
- W tym rzecz, że Leszek Miller nie zaproponował im niczego nowego. Lewica i Demokraci jest ugrupowaniem szanującym wszystkich Polaków, bo podstawowym kryterium jest praca na rzecz Polski, a nie kto kiedy się urodził...

Kto z działaczy SLD przejdzie jeszcze na listy Andrzeja Leppera?
- Nie mam pojęcia. Wiem jedno: Socjaldemokracja Rzeczpospolitej Polskiej była pierwszą partią na lewicy, która powiedziała "nie" polityce Leszka Millera. Z mojego ugrupowania na pewno nikt do Leppera nie przejdzie.

Miller twierdzi, że to pan stanowi największe zagrożenie dla Olejniczaka. To prawda?
- Miller stosuje chytrą strategię skłócania liderów LiD. Atakuje Olejniczaka wprost, nazywając go chłopcem w krótkich spodenkach, kibicem Pelikana Łowicz, niesamodzielnym, tchórzliwym przywódcą. Ma też inną metodę. Wciąż sugeruje, że inni liderzy LiD, a szczególnie ja, tylko czyhamy na jego stanowisko i przymierzamy się do zagarnięcia władzy. Jest to sprytna strategia, ale dosyć czytelna i nikt się na to nie nabierze.

Leszek Miller twierdzi też, że w momencie, gdy LiD nie uzyska 100 mandatów Wojciech Olejniczak zapłaci za to głową...
- Były szef SLD podbija poprzeczkę i będzie tak robił przez całą kampanię po to, aby potem ogłosić porażkę Olejniczaka. Ten zabieg nie uda mu się. Zresztą 100 miejsc to byłby rewelacyjny wynik. Przecież już 70 mandatów byłoby dobrym rezultatem, bo według obecnych sondaży LiD ma około 55 miejsc. Gdybyśmy otrzymali ponad 90 miejsc, byłby to wynik na szóstkę, a 100 miejsc to rozbicie banku. Leszek Miller, walcząc z Olejniczakiem, świadomie używa takich chwytów, ale my jego arytmetyki nie przyjmiemy. Sam Miller walkę w Łodzi sprowadza do swojego starcia z Olejniczakiem, tymczasem jest to pojedynek listy Samoobrony przeciw liście LiD. Zobaczymy, jak wypadnie to starcie.

Andrzej Lepper na swoje listy zaprosił również zapomnianego lewicowego radykała Piotra Ikonowicza. Skąd ten skręt w lewo?
- Andrzej Lepper ideologicznie zawsze głosi to, co w danym momencie jest mu wygodne. Był już socjalliberałem, był prawicowcem, gdy jednoczył się z Giertychem i całował LiS-a w kitę. Teraz, gdy okazało się, że na prawicy jest zatrzęsienie różnych partii, postanowił przejść na lewo. Ta jego ekwilibrystyka jest po prostu śmieszna. Tak naprawdę Lepper zbiera wszystkich tych, którzy mogą zebrać więcej głosów niż jego zużyci kandydaci i w ten sposób chce zwiększyć poparcie. Wszystko to wskazuje, że Samoobrona jest partią bez oblicza. Czy w ogóle to coś można nazwać partią? Co to za ugrupowanie polityczne, którego członkowie trzymani są w kupie za pomocą weksli?

Rozmawiał: Jakub Biernat
"Fakt" - 25 września 2007


Powrót do "Wiadomości" / Do góry