Marek Borowski: Ci działacze może by tego chcieli, ale tak nie będzie.
Paweł Wroński: A dlaczego oni odeszli? Sami twierdzą, że to dlatego, że partia zamyka się na inne środowiska lewicowe.
Marek Borowski: Rzadko kiedy słyszałem rzeczy tak śmieszne. Ci koledzy głosowali za konwencją otwartości na trzech kolejnych konwentach - mówiliśmy o tym, że trzeba tworzyć szeroko pojęte porozumienie centrolewicowe, a więc nie zamykać się, ale otwierać i w tym kierunku cały czas idziemy. Ostatnia uchwała pokazywała ten kierunek i wzywała do przyspieszenia działań. Ale ci akurat działacze mieli inną koncepcję, akurat taką, żeby posypać głowy popiołem, przeprosić, że żyjemy i najlepiej rozpuścić SDPL w SLD. Ta koncepcja została odrzucona przez członków w wyborach. U nas głosują wszyscy członkowie listownie, a kolega Arłukowicz, który startował w tych wyborach wraz ze swoją koncepcją i liczył na to, że wygra. Nie wygrał, więc zabrał zabawki i odszedł.
Paweł Wroński: Czy to się skończy tym, że ta trójka znajdzie się w SLD?
Marek Borowski: Nie mam najmniejszych wątpliwości. Pewnie będzie jakaś gra pozorów, ale po jakimś czasie tam się znajdą. Zresztą Napieralski już ich publicznie zaprosił.
Paweł Wroński: Panie marszałku, o ile sobie przypominam, nie uczestniczył pan w sejmowym spoktaniu lewicy organizowanym przez prof. Pastusiaka?
Marek Borowski: Pan mówi o spotkaniu premierów i prezydenta...
Paweł Wroński: Byli tam premierowie. I prezydent. Lewica się jednoczyła. A pana tam nie było.
Marek Borowski: Ale niech pan nie żartuje, tam się żadna lewica nie jednoczyła, ja nawet nie otrzymałem zaproszenia na to spotkanie. To było spotkanie po to, żeby powiedzieć jak obecny prezydent mógłby współpracować z premierem. Ja zresztą nie sądzę, żeby to spotkanie coś do sprawy wniosło, miał się tam stawić Włodzimierz Cimoszewicz. Nie stawił się. Myślę, że nie chciał zwyczajnie.
Paweł Wroński: Chce pan powiedzieć, że w dobrym towarzystwie pana nie było?
Marek Borowski: Niech mnie pan nie przypiera do ściany, ja nie mówię o żadnym towarzystwie, ja tylko mówię, że nie było powodu, żebym tam był.
Paweł Wroński: Wczoraj w tym studiu poseł Arłukowicz mówił o tym, że w SDPL doszło do wydarzeń, o których on nie chciałby mówić, ale o tym dziś pisze Dziennik. Podobno zapłacił pan 300 tys. zł za pomoc w budowaniu wizerunku firmie, która należy do pana kolegi, Adama Piechowicza. Jak to wygląda?
Marek Borowski: Jest tak, że są ludzie, którzy mają jakieś poglądy, przedstawiają je innym, próbują tych innych do tych poglądów przekonać. Jeśli się nie uda, to się z klasą żegnają. W tym przypadku mamy do czynienia z grupą, która nie chce już funkcjonować w SDPL, uznali, że SLD da im więcej. Zorganizowali małą rozróbę, bez żadnej kalsy opuścili SDPL a na końcu jeszcze niektórzy z nich zrobili kupę na wycieraczce. Sprawy finansów naszej partii są naprawdę jasne i prześwietlane.
Paweł Wroński: Tak, ale albo ktoś zapłacił 300 tys. zł firmie, której właścicielem jest jego kolega, albo nie zapłacił. Czy ten zarzut jest prawdziwy?
Marek Borowski: Nie, jest nieprawdziwy, jak wszystkie inne dotyczące finansów.
Paweł Wroński: Tu jest też zarzut wypłącenia 690 tys. dla 37 pracowników. Przyznam, że mi też ta suma wydaje się szokująca.
Marek Borowski: Ale co tu jest szokujące?
Paweł Wroński: 690 tys. zł dla 37 osob zatrudnionych w partii.
Marek Borowski: Że tak mało?
Paweł Wroński: Rozumiem, że to jest normalny fundusz...?
Marek Borowski: Panie redaktorze, na litość boską, partia musi funkcjonować, po to zatrudnia ludzi. Notabene nie 37, choć tylu by się przydało. Zatrudniamy 5 osób na etat i drugie tyle bez; to jest brednia. Pieniądze muszą zarabiać, jeśli pracują.
Paweł Wroński: Pana krytycy twierdzą, że powodem kłopotów SDPL są pańskie ambicje prezydenckie. Jak to jest, czy pan chce być tym kandydatem na prezydenta?
Marek Borowski: Pan chyba czytał stare gazety. Taki mam charakter, że jeśli mi się coś nie podoba, to o tym mówię, czasem płacę za to cenę. Moi przeciwnicy, którzy z tą rożnicą poglądów pogodzić się nie chcą, wymyślają różne preteksty - na przykład taki, że chcę kandydować. Ja już raz kandydowałem i nie chcę więcej tego robić.
Paweł Wroński: Panie marszałku, wczoraj działacze SDPL złożyli taką kompromisową ustawę zdrowotną. Wśród tych działaczy był też Ludwik Dorn. Czy to jest jakaś stała współpraca?
Marek Borowski: Nie, oczywiście, że nie.
Paweł Wroński: Ludwik Dorn nie wstąpi do SDPL?
Marek Borowski: Nie.
Paweł Wroński: Ja bym się tak nie zarzekał, tu niektóre poglądy Ludwika Dorna, zasada podkowy...
Marek Borowski: Nie znam zasady podkowy, ale znam Ludwika Dorna - dzielą nas lata świetlne, ale są sprawy, które nie bardzo podpadają pod zwykłą walkę polityczną. Pod tym projektem podpisany jest nie tylko Dorn, ale też b. marszałek Płażyński, Ujazdowski, doszło do pewnego porozumienia ponad podziałami, które już wcześniej się rysowały. Dziś PO zarzuca opozycji, że opozycja niczego nie proponuje, a tylko chce utrzymać weto prezydenta. Więc opozycja się zebrała w sobie i zaproponowała.
Paweł Wroński: Warunek poparcia tego projektu to warunek tego, że będziecie głosowali przeciw wetu?
Marek Borowski: Jeśli się odrzuci weto prezydenckie, to ten projekt nie ma sensu.
Paweł Wroński: Jak miałoby to wyglądać?
Marek Borowski: Wszystko wskazuje na to, że weto prezydenckie zostanie utrzymane - ma być głosowane na następnym posiedzeniu. A to oznacza, że po tym głosowaniu nie ma żadnej z tych ustaw.
Paweł Wroński: A czy w grę wchodzi coś takiego jak obietnica przerobienia ustawy?
Marek Borowski: Jeśli weto zostanie utrzymanie, to nasza propozycja jest taka, że oto jest projekt, nad którym można szybko popracować i przedstawić go w ciągu kilku tygodni.
Paweł Wroński: PO mówi, że wygodniej jest działać bez ustawy i ma pewien zysk polityczny, mówiąc, że sytuacja w służbie zdrowia jest dziełem opozycji i prezydenta.
Marek Borowski: Oczywiście, można przerzucać linę w ten sposób, ale od tego się nie poprawi. Można realizować plan B, mamy tu przykład z zachodniopomorskiego i komercjalizacji szpitali na siłę. Jeśli taki plan miałby być wdrażany, PO bierze na siebie odpowiedzialność za skutki. Jeśli mamy się odpowiedzialnością dzielić, potrzebny jest projekt, za którym zagłosują wszyscy. Po raz pierwszy pokazano projekt, za którym opowiadają się różne partie, warto może tego nie zmarnować.
Radio TOK FM - 10 grudnia 2008
Powrót do "Wiadomości" / Do góry | | | |
|