W kwestii kierunków zmian, to mówi się o wprowadzeniu wspólnego pieniądza światowego. Moim zdaniem jest to odległa perspektywa. Ale na przykład koordynacja światowej polityki pieniężnej wydaje się po tym kryzysie możliwa. Podobnie, jeśli chodzi międzynarodową koordynację kontroli nad rynkami finansowymi.(...) Już dzisiaj mówi się o wzmocnieniu Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Znacznie większą rolę muszą w nim odgrywać nowe potęgi, zwłaszcza Chiny.
Jeśli chodzi o Polskę, to w porównaniu z wieloma innymi krajami nasza gospodarka prezentuje się nieźle: mamy niski deficyt budżetowy, niski deficyt obrotów bieżących, niewielką inflację i bezrobocie. Wiemy jednak, że są to wielkości zmienne. Dane za dwa miesiące tego roku są dość niepokojące: inwestycje spadają znacząco, eksport również, bezrobocie rośnie, dochody budżetu będą znacznie niższe od planowanych. Poza tym mamy wysokie zadłużenie zagraniczne przedsiębiorstw, które w okresie koniunktury wzięły sporo kredytów, w tym także krótkoterminowych, co będzie rodziło negatywne konsekwencje.
Martwi mnie również fakt, że Polska nie ma żadnego programu perspektywicznego, określającego kierunek, w jakim powinna się rozwijać. (...)Grozi nam, że w wyniku polityki małego budżetu, czyli ciągłego obniżania dochodów, staniemy się po prostu wielką montownią Europy, dostawcą różnego rodzaju półfabrykatów, co z kolei oznacza, że będziemy bardzo podatni na różnego rodzaju wstrząsy koniunkturalne.
Do strefy euro powinniśmy wejść po odpowiednich przygotowaniach i negocjacjach z Komisją Europejską, ale koniecznie po zmianie Konstytucji. Gdyby jedyną szansą jej zmiany miało być referendum, to jestem za jego przeprowadzeniem. Jednak pod warunkiem, że wszystkie strony zobowiążą się do respektowani jego wyników – bez względu na frekwencję.
Fragmenty wystąpienia Marka Borowskiego w dyskusji panelowej zorganizowanej przez prof. Janusza Reykowskiego w Centrum Analiz Politycznych, w której uczestniczyli byli ministrowie finansów. Dyskusja odbyła się 19 marca.
Trybuna 24 marca 2009
Powrót do "Wiadomości" / Do góry