Powiedzieć, że ta ustawa jest kuriozum – takie słowa tu padały – to nic nie powiedzieć w gruncie rzeczy. Aczkolwiek oczywiście mówili o tym i senator sprawozdawca, i pan senator Libicki, pewnie także ci mówcy, którzy będą występowali po mnie, będą pewne rzeczy powtarzać, ale myślę, że wobec tak bezczelnego zamachu na system demokratyczny, na wolne, uczciwe wybory, na prawa obywatelskie, nigdy dość przypominania i przestrzegania przed tym, do czego prowadzi nas tzw. Zjednoczona Prawica.
Oto ma powstać grupa osób z wykształceniem dowolnym, niekoniecznie prawniczym, nawet bez wykształcenia, która ma być sądem, która ma mieć uprawnienia do nakładania kar, nawet dotkliwych kar, oczywiście na przeciwników politycznych. Tę grupę mają powołać politycy, politycy, którzy rządzą, a więc większość rządowa. Nadzór nad tą grupą, już jako komisją, ma sprawować premier, który ma powoływać przewodniczącego i ustanawiać regulamin pracy tej komisji.
W tej ustawie nie ma słowa „kara”. W tej ustawie zamiast słowa „kara”, które wiąże się i kojarzy oczywiście z kodeksem karnym i z sądami – a tego trzeba było tu unikać – pojawia się pojęcie środka zaradczego. A więc nie ma kar, są środki zaradcze. Ja, muszę powiedzieć, zastanawiam się, za jakich ciemniaków muszą uważać polskich obywateli autorzy tej ustawy, jeżeli sądzą, że na tak prymitywny trik oni się nabiorą. Następnym krokiem, jak rozumiem, będzie przemianowanie kodeksu karnego na kodeks środków zaradczych.
A teraz za co ten samozwańczy sąd może nakładać kary i, przepraszam, środki zaradcze? Czy za jakieś przestępstwo? Nie, wiemy, że ocena tych wpływów, to jest zupełna mgławica, magma. Można w każdej chwili bez mała prawie każdego o to oskarżyć, ale nie za to będzie ta kara – żeby sprawa była jasna. Wydaje się, że autorzy tej ustawy, zanim przystąpili do tej ciężkiej, mozolnej pracy, musieli chyba obejrzeć film Stevena Spielberga „Raport mniejszości”. Akcja tego filmu dzieje się w 2054 r., kiedy nauczono się przewidywać przyszłość i w związku z tym można było ukarać winnych, zanim popełnili zbrodnie. (Oklaski) Autorzy… Może nie autorzy, tylko ci posłowie, którzy się podpisali pod tym – a to np. panowie posłowie Terlecki, Smoliński, Kuchciński, Sobolewski – nie chcieli czekać do 2054 r., to kawał czasu. Oni już teraz w tej ustawie w art. 5 zawarli przepis, który mówi, że kara może być nałożona wtedy, gdy istnieje duże prawdopodobieństwo, że dana osoba w przyszłości będzie szkodzić Rzeczypospolitej – taki to jest przepis.
Tak na marginesie: pan minister Gliński w swoim czasie zapowiedział, że jest gotów przeznaczyć dużą kwotę pieniędzy na to, żeby jakiś znany reżyser hollywoodzki wyprodukował film o Polsce, który będzie Polskę rozsławiał. Otóż w zasadzie jesteśmy już u progu realizacji tej idei. Jeśli ta komisja powstanie – mam nadzieję, że nie, ale jeśli powstanie – to każdy dzień jej pracy będzie kolejnym aktem scenariusza tego filmu i nie będzie potrzebny żaden reżyser. O Polsce na pewno będzie wtedy głośno i na pewno wszyscy będą dużo na nasz temat pisać. Nie wiem tylko, czy o to panu ministrowi chodziło.
Nie wiadomo, czy opozycja wydeleguje swoich kandydatów do tej komisji. To jest hucpa i nie wykluczam, że w tym nielegalnym przedsięwzięciu nie weźmie udziału. Ale zawsze jest problem, że może się w takiej komisji znaleźć ktoś, kto nie będzie rozumiał, po co tam jest i np. będzie się zajmował sprawami, do których nie był powołany. Przykładowo będzie szukał wpływów rosyjskich w działalności polityków Prawa i Sprawiedliwości. No, trzeba się przed tym zabezpieczyć. I rzeczywiście tutaj podpisane posłanki – panie Bartuś, Borowiak, Burzyńska, Dziuk – zabezpieczyły się przed tym i zabezpieczyły komisję przed tym. W art. 9 czytamy, że Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego przyznaje certyfikaty dostępu do informacji z klauzulą „ściśle tajne”, a w tej komisji mogą zasiadać wyłącznie osoby posiadające taki certyfikat. W związku z tym jeśli komuś się nie będzie chciało przyznać, to przecież ta agencja nie przyzna i nie musi się z tego tłumaczyć. Mało tego, może odebrać w trakcie, gdyby ktoś dopuszczał się jakichś pożałowania godnych wybryków. Ta komisja jest oczywiście nielegalna i jest bezprawna, a to może spowodować, że niektórzy kandydaci mogą się wahać, czy do niej wejść, bo jednak w przyszłości mogą ich z tego powodu czekać niemiłe konsekwencje. Ale jest na to rada, o tym była tu już mowa, art. 13 kompletnie zwalnia z jakiejkolwiek odpowiedzialności za działalność tej komisji. A więc członkowie tej komisji mogą łamać prawo, mogą insynuować, zniesławiać, opluwać przeciwników politycznych, kłamać w żywe oczy, a potem iść spokojnie spać, ponieważ włos im z głowy nie spadnie.
Wysoka Izbo, mówiono tu już wielokrotnie i będzie się jeszcze mówić o łamaniu konstytucji, bezprawności itd., ale ja mam takie wrażenie, że to już się trochę opatrzyło. Przez 8 lat Prawo i Sprawiedliwość czy szerzej Zjednoczona Prawica łamie tę konstytucję nagminnie. Ten typ po prostu tak ma. W związku z tym trzeba sobie zadać pytanie: a czy ci autorzy, którzy to pisali, nie zdawali sobie z tego sprawy? Czy oni tak interpretują tę konstytucję? Otóż, proszę państwa, ja myślę, że nie, że oni z pełną świadomością wykonują to na określone polecenie polityczne. My tak naprawdę mamy tu do czynienia z zakamuflowanym pełzającym zamachem stanu. Zamach stanu to niekoniecznie jest obalenie rządu. Zamach stanu to jest również zlikwidowanie podstawowego filara demokracji, jakim są wolne uczciwe wybory. O tym tu była wielokrotnie mowa, nie muszę tego uzasadniać. Wyeliminowanie przeciwników politycznych za pomocą jakiegoś parasądu, jakiegoś sądu kapturowego to jest właśnie to. Powstaje specjalny sąd do ścigania polityków opozycji, kieruje nim faktycznie z tylnego siedzenia premier rządu, służby specjalne pilnują, żeby nie było buntu na pokładzie, członkowie tej komisji są zwolnieni z jakiejkolwiek odpowiedzialności, mogą mówić i robić, co chcą. Powstaje zatem pytanie: po co to wszystko? Senator Rybicki to już oczywiście powiedział: tak, idą wybory i już w tej chwili puściły wszelkie hamulce. Bo perspektywa tych wyborów nie jest korzystna, a na pewno nie jest pewna dla obecnego układu rządzącego.
I jeszcze jedno. Ja wymieniałem tu nazwiska, podpisały się tam 24 osoby, nazwiska posłów i posłanek podpisanych pod tym horrendalnym dokumentem. To jest oczywiście lista hańby i będzie im to zapamiętane. Ale to nie oni napisali te ustawę, to każde dziecko wie, że oni nie byli w stanie napisać takiej ustawy. Tę ustawę napisał prawnik albo prawnicy, którzy się ukrywają w jednym z ministerstw, podejrzewam, że nawet wiem, w którym ministerstwie, albo w kancelarii premiera. I ja mam nadzieję, że po wyborach będzie możliwość ustalenia rzeczywistych autorów tej ustawy i że odpowiednie korporacje prawnicze zajmą się ustaleniem, czy te osoby powinny jeszcze wykonywać ten szlachetny zawód.
Na koniec takie pytanie: a gdzie te metody, takie metody, jakie ta ustawa proponuje, metody zwalczania opozycji są stosowane? No, w wielu krajach, ale najbliżej w Rosji i w Białorusi.
A zatem paradoksalnie ta komisja, jeśli powstanie, w pierwszej kolejności powinna zająć się autorami tej ustawy, ponieważ właśnie ci autorzy zapewne pod wpływem rosyjskim napisali tę ustawę. Nie wyobrażam sobie inaczej. To są doświadczenia ściągnięte stamtąd.
I taką właśnie przyszłość, taki ustrój, taką Polskę gotują nam panowie Kaczyński, Morawiecki i Ziobro. Trzeba temu zapobiec. Dziękuję. (Oklaski)***
Panie Marszałku! Wysoki Senacie!
Przysłuchiwałem się tej dyskusji przez cały czas, nie wychodząc z sali, dlatego że w związku z nieobecnością tutaj przedstawicieli rządu i posłów, którzy się podpisali i uchwalili tę ustawę, w gruncie rzeczy najbardziej interesowały mnie wystąpienia senatorów Prawa i Sprawiedliwości, co mają do powiedzenia w tej sprawie. No bo ich rząd nie ma nic do powiedzenia, jak widać. Posłowie też nie chcą nas oświecić. No więc może koledzy? I muszę powiedzieć, że jeśli chodzi o senatora Pęka, to jestem bardzo rozczarowany. To jest przecież prawnik, tutaj padły poważne zarzuty prawne, a pan senator Pęk nie odniósł się do żadnego. Stwierdził tylko, że trzeba badać wpływy rosyjskie, i wymienił szereg tematów, które powinny być przedmiotem tych badań. A przecież rzecz nie na tym polega. Rzecz polega na tym, jak my to chcemy badać, czy my to chcemy badać zgodnie z prawem, czy też poza prawem, ponad prawem i bezprawnie. Tym pan prawnik, senator, marszałek Pęk się nie zajął. Bardzo mnie to zmartwiło. Pan senator Komorowski też mówił o zupełnie innych rzeczach, w ogóle nie zająknął się na tematy konstytucyjne. Wspomniał tylko o tym, żeby ewentualnie poprawić tę ustawę, ale jego zdaniem nie trzeba jej poprawiać, w związku z czym to oznacza, że uważa, że wszystko jest dobrze. Pan senator Bogucki mówił w ogóle o czymś innym. Odniosłem wrażenie, że nie został poinformowany, co jest tematem tej debaty. No i wreszcie doczekałem się, bo liczę na pana senatora Czerwińskiego, doczekałem się. Otóż po kolei. Pan senator Czerwiński zajął się tylko jednym aspektem, mianowicie aspektem sądu i karania, mówiąc, że to przecież nie jest kara, a zresztą takie kary są już nakładane przez główny inspektorat, przez główną komisję badań do spraw dyscypliny finansowej. Tylko, proszę państwa, taka główna komisja bada to, czy dany urzędnik, dany funkcjonariusz naruszył prawo finansowe, czy, krótko mówiąc, wydał pieniądze, których nie miał prawa wydać, albo czy wydał je wyjątkowo marnotrawnie. A w tym przypadku mamy absolutną niejasność. Mamy taką sytuację, że mówimy o wpływach, mówimy, że jakieś decyzje były podejmowane pod wpływem. To nie ma nic wspólnego z tą główną komisją, która zna twarde fakty i wyliczenia. Tu nic takiego nie ma.
Ale to nie koniec. Jakby pan, Panie Senatorze Czerwiński, wczytał się głębiej, toby pan dostrzegł to, o czym ja mówiłem poprzednio. Tam jest bardzo chytra konstrukcja. Mianowicie żeby nie było sytuacji, w której nakłada się karę za coś, co miało miejsce dawno temu, bo prawo nie powinno działać wstecz, to konstrukcja wygląda następująco: taką karę – karę, Panie Senatorze, karę, a nie żaden środek zaradczy – można nałożyć tylko wtedy, kiedy istnieje prawdopodobieństwo, że dana osoba będzie szkodzić Rzeczypospolitej w przyszłości. No, nie wierzę, że pan nie rozumie, że to jest jakiś kompletny absurd. Ta komisja nałoży karę wtedy, kiedy będzie uważać, że dana osoba będzie szkodzić. Co to w ogóle jest? Ja już przytoczyłem przykład filmu. Pewnie pan tego słuchał, ale jeszcze raz powiem. Zbrodnia nie została popełniona, ale ponieważ znamy przyszłość, to już go ukarzemy. To trudno nazwać działaniem niekonstytucyjnym, to w ogóle jest w cywilizowanym kraju niedopuszczalne.
Do tego dochodzi sprawa bezkarności członków komisji. Nie ma w Polsce takiego ciała, nie ma takiego organu, niezależnie, czy to będzie Sąd Najwyższy, czy Trybunał Konstytucyjny, czy ktokolwiek, który może robić wszystko w ramach swojej działalności i nie ponosić żadnej odpowiedzialności…W ostateczności jest Trybunał Stanu, są jakieś komisje dyscyplinarne, cokolwiek. Tutaj nie ma nic.
No i wreszcie, już na sam koniec, Panie Senatorze Czerwiński, powiem, że gdyby mówił to ktoś inny, to może bym uwierzył, ale ta naiwność, którą pan tu zaprezentował, jest absolutnie niewiarygodna. Ja w to nie wierzę. Jeżeli pan premier Morawiecki stwierdza, że… Komisja jeszcze nawet nie powstała, a premier stwierdza, że pierwszy raport będzie 17 września. To będzie niezależna komisja? O co tu chodzi? No, tu chodzi o użycie jej do walki politycznej w sposób, który w krajach demokratycznych, cywilizowanych jest traktowany jako rodzaj zamachu na demokrację. I to są sprawy, których, jak powiadam, pańscy koledzy w ogóle nie poruszyli. Mówili tylko o tym, że trzeba badać. A pan poruszył tylko jeden aspekt, ale też nie do końca. Wolałbym, żebyśmy badali jakiekolwiek wpływy, rosyjskie, niemieckie, chińskie – dlaczego nie zajmujemy się chińskimi? – ale w sposób zgodny z prawem, w sposób, który nie będzie nikogo szkalował, opluwał i po prostu niszczył mu życia. Dziękuję. (Oklaski)
Źródło: Senat
Powrót do "Wystąpienia" / Do góry | | | |
|