Marek Borowski: Startuję, ponieważ uważam, że Polsce potrzebny jest prezydent, który by chciał i potrafił naprawić państwo, przyczynić się do tego, aby było ono wolne od korupcji, nepotyzmu i interesów partyjnych. Prezydent, który by wspomagał tworzenie społeczeństwa obywatelskiego, współpracował z samorządami i organizacjami pozarządowymi. Prezydent, który by stał na straży praw obywatelskich i był wrażliwy na problemy wynikające z bezrobocia, biedy, wykluczenia społecznego, nietolerancji czy ksenofobii. Prezydent, który by zdawał sobie sprawę z szansy, jaką jest dla Polski Unia Europejska i wiedział, jak tę szansę wykorzystać. Sama Unia nie zrobi za nas wszystkiego. I wreszcie potrzebny jest prezydent, który rozumie, że konieczne jest postawienie na edukację, rozwój nowoczesnych technologii (informatycznych i pochodnych) oraz wolną od barier przedsiębiorczość. Wiem, jak tego dokonać, mam niezbędne doświadczenie, dlatego zdecydowałem się kandydować.
"WP": Czy chciałby pan w związku z tym zwiększyć uprawnienia prezydenta?
Marek Borowski: Nie. Trzeba lepiej wykorzystywać te instrumenty które już są.
"WP": Jakie kwestie będą za pańskiej kandydatury najważniejsze. Jaką decyzję podejmie pan, jak prezydent, w pierwszej kolejności?
Marek Borowski: Najważniejsze będą te kwestie, które wymieniłem, odpowiadając na pytanie dlaczego startuję w wyborach, a więc naprawa państwa, czyli walka z korupcją i partyjniactwem – poprzez przestrzeganie, napominanie, ale również inicjatywy ustawodawcze. Dalej – zmniejszanie biedy i nierówności w dochodach, wyrównywanie szans, obrona dyskryminowanych grup społecznych oraz unowocześnianie systemu edukacji, informatyzacja kraju i likwidacja barier dla przedsiębiorczości, bo to oznacza zmniejszenie bezrobocia. Te cele są równorzędne, ale priorytetem jest edukacja. Chciałbym uczynić z młodych Polaków najlepiej wykształconych i przygotowanych do życia w globalnym świecie Europejczyków. Jeśli chodzi o pierwszą decyzję, byłoby to powtórzenie mojej złożonej już jakiś czas temu oferty dla wszystkich liderów politycznych, żeby się spotkać i ułożyć coś w rodzaju kodeksu politycznej obyczajności. Być może jednak pierwsza decyzja byłaby reakcją na jakieś działania prawicy, która – jak wszystko na to wskazuje – obejmie w Polsce władzę. Jak wiadomo, chce ona daleko idących zmian w konstytucji, zamierza rządzić przy pomocy speckomisji, specustaw i specprokuratorów, gotowa jest ograniczać prawa obywatelskie i pogrążyć Polskę w sporach historycznych. Będę się temu przeciwstawiał.
"WP": Jaki jest pana stosunek do powszechnej lustracji?
Marek Borowski: Jestem przeciwny powszechnej lustracji. Natomiast jest ona niezbędna wśród urzędników państwowych. Trzeba odtajnić teczki agentów, a osób pokrzywdzonych na ich wniosek i bez szczegółów o charakterze osobistym.
"WP": Zaproponował pan, aby kandydaci na prezydenta ujawnili dwie teczki – jedną ze zbiorów Instytutu Pamięci Narodowej, dotyczącą ich przeszłości, drugą – dotyczącą przyszłości, z programem wyborczym. Czemu ma to służyć?
Marek Borowski: Chciałbym uchronić debatę prezydencką od różnego rodzaju pomówień, oskarżeń i insynuacji, z którymi mamy do czynienia, bo to ośmiesza Polskę i samych kandydatów na najwyższy urząd w państwie. Jedynym sposobem na to jest właśnie odtajnienie przeszłości, czyli ujawnienie materiałów na ich temat przechowywanych w Instytucie Pamięci Narodowej. Ktokolwiek zechce posłużyć się pomówieniem lub półprawdą, można mu będzie udowodnić kłamstwo. Debata prezydencka (parlamentarna zresztą też) powinna dotyczyć spraw rzeczywiście ważnych dla Polaków, czyli przyszłości. Temu właśnie służy propozycja, by kandydaci, a także partie polityczne, które ich wysunęły, zwłaszcza te, które przymierzają się do rządzenia, przedstawiły jasno swoje programy, powiedziały Polakom, w jaki sposób zamierzają rozwiązywać polskie problemy i czy w konkretnych sprawach mają już uzgodnione poglądy. I to jest ta druga teczka – ważniejsza.
"WP": Jednym z filarów pana polityki jest walka z korupcją. W jaki sposób zamierza pan walczyć z nią? Jak ograniczyć partyjniactwo? Przerwać związki biznesu z polityką?
Marek Borowski: Najważniejsze jest tworzenie systemowych zabezpieczeń. Zresztą takie rozwiązania już się pojawiają. SDPL zaproponowała wprowadzenie otwartych konkursów na wszystkie stanowiska w administracji rządowej i samorządowej i Sejm to zaakceptował. Będzie to przeciwdziałało tworzeniu się klik, układów i nepotyzmowi. Opowiadam się też za utworzeniem Niezależnej Agencji Antykorupcyjnej, która prowadziłaby działania śledczo-prokuratorskie, prewencyjne i edukacyjne. Uważam także, że trzeba zlikwidować możliwość łączenia mandatu poselskiego ze stanowiskiem niższym niż stanowisko ministra. Poseł – minister – zgoda, bo to stanowisko polityczne. Poseł – sekretarz stanu - a przypominam, że tę możliwość stworzono specjalnie, żeby całe kohorty posłów mogły udawać się zaraz po wyborze do ministerstw i tam reprezentować swoje okręgi wyborcze oraz załatwiać partyjne sprawy – nie. Na stanowiskach sekretarzy stanu należy zatrudniać fachowców. Wraz z partyjnymi sekretarzami stanu muszą zniknąć doradcy polityczni. Ta grupa także wielce się rozpleniła. Prześwietleniu – pod kątem kwalifikacji i kompetencji – powinni też podlegać członkowie rad nadzorczych w spółkach skarbu państwa. Na żądanie SDPL lista członków rad nadzorczych w spółkach skarbu państwa została opublikowana w Internecie, ale to za mało. W przyszłości musi to być nakazane prawem. Opinia publiczna powinna poznać nazwiska tych osób. Powinna być także znana ich przynależność partyjna. Należy oddzielić stanowisko Prokuratora Generalnego (apolityczne) od stanowiska ministra sprawiedliwości (politycznego). Generalnie, powinna obowiązywać zasada: tyle fachowości, ile to możliwe, tyle polityki, ile konieczne. Politycy powinni samoograniczyć się, a prezydent musi tego wszystkiego pilnować. Jeśli chodzi o kontakty polityki z biznesem, nie da się ich uniknąć. One muszą być natomiast po prostu przejrzyste.
"WP": Ważnym punktem pana programu jest równouprawnienie kobiet i mężczyzn? Jak pan zamierza pan to zrobić. Czy wprowadzi na przykład cenzurę reklam?
Marek Borowski: Nie zamierzam wprowadzać żadnej cenzury – nie tylko reklam. Równouprawnienie to równa płaca za równą pracę – ważną rolę ma tu do odegrania Państwowa Inspekcja Pracy, dlatego jej uprawnienia powinny wzrosnąć, skuteczne przeciwdziałanie molestowaniu kobiet w zakładach pracy, równe możliwości awansu zawodowego, prawo do świadomego macierzyństwa, skuteczna walka z przemocą w rodzinie. To firmy przyjazne kobiecie organizujące opiekę dla dzieci pracownic i umożliwiające im wykonywanie części obowiązków w domu (z pracodawcą można się kontaktować drogą elektroniczną). Jestem też za tym, żeby urząd Pełnomocnika ds. Równego Statusu Kobiet i Mężczyzn działał i nie był ograniczany.
"WP": Czy zamierza pan forsować – jako prezydent i przywódca powiedzmy partii rządzącej - jakieś nowe rozwiązania dotyczące dotacji do leków antykoncepcyjnych, aborcji, Funduszu Alimentacyjnego?
Marek Borowski: Ustawa o przerywaniu ciąży powinna być złagodzona, a środki antykoncepcyjne powinny być bardziej dostępne, a więc dotowane. Musi też być prowadzona właściwa edukacja intymna w szkołach. W przeciwnym wypadku nie zlikwidujemy podziemia aborcyjnego i nie zmniejszymy liczby przypadków przerywania ciąży. A to powinno być celem.
"WP": Profesor Religa przesłał, między innymi panu, apel o prowadzenie czystej kampanii, bez rzucania błotem w swoich przeciwników. Myśli pan, że to się uda? Czy też tegoroczna kampania, już teraz stojąca pod znakiem wyciągania teczek, zamieni się w jeden wielki ring?
Marek Borowski: Kampania chyba rzeczywiście będzie brutalna. Apele niewiele pomogą. By choć częściowo ją ucywilizować i zracjonalizować, zaproponowałem ujawnienie teczek kandydatów i zaprezentowanie konkretnych programów zamiast skupiania się na rozliczaniu przeszłości. Sam jako polityk trzymam pewien standard kultury politycznej i tego nie zmienię bez względu na to jak inni będą się zachowywać.
"WP": Dlaczego nie było pana na Wiecu Równości?
Marek Borowski: W czasie, gdy odbywał się Wiec Równości, byłem przesłuchiwany przez Komisję Śledczą ds. Orlenu (inna rzecz, że kompletnie bez powodu – ale taka jest ta komisja). W Wiecu wzięli udział inni politycy SDPL i naszej młodzieżówki SMS (Stowarzyszenie Młoda Socjaldemokracja).
"WP": Hasło pana kampanii wyborczej to: "Prawy człowiek lewicy" sugeruje, że tych prawych ludzi na lewicy nie jest za dużo...
Marek Borowski: Na lewicy jest oczywiście wielu prawych, uczciwych ludzi. Rzecz w tym, że prawica próbuje to zakwestionować. Hasło jest odpowiedzią na te próby.
"WP": Co oznacza ta dziewczynka, którą trzyma pan na plakacie za rękę?
Marek Borowski: To pomysł grafika. Gdy powstawała Socjaldemokracja Polska dziennikarze zaczęli nazywać jej członków „borówkami”, no i Internecie pojawiła się dziewczynka - „borówka”.
"WP": Kogo uważa pan za swojego kontrkandydata w wyborach prezydenckich? Sądząc po artykułach zamieszczonych na pana stronie internetowej, będzie to Lech Kaczyński. To prawda?
Marek Borowski: Moimi przeciwnikami w kampanii wyborczej będą wszyscy kandydaci głoszący poglądy podobne do Lecha Kaczyńskiego.
"WP": Czy teraz, gdy Włodzimierz Cimoszewicz zdecydował się kandydować na prezydenta, wycofa pan swoją kandydaturę?
Marek Borowski: Nie, gdyż byłoby to niepoważne z mojej strony. Nie można raz mówić, że się będzie kandydowało, a za chwilę pogniewać się i zrezygnować. Co by na to powiedzieli ludzie, którzy mnie popierają. Moi wyborcy oczekują, że będę w grze do końca.
"WP": Jakie jest pana zdanie w kwestii propozycji KRRiTV w sprawie opodatkowania od telefonów komórkowych oraz komputerów?
Marek Borowski: Pomysł KRRiTV o obciążeniu abonamentem posiadaczy telefonów komórkowych i komputerów, mających możliwość odbioru programów radiowych i telewizyjnych jest absurdalny. Rolą KRRiTV jest pilnowanie porządku w eterze, w którym liczba częstotliwości jest ograniczona. Rozwój internetowych stacji radiowych i telewizyjnych jest dobry i pożądany. Nie dotyczy on kompetencji KRRiTV. Szybki rozwój Internetu oraz wszelkich treści internetowych jest warunkiem sukcesu Polski w globalizującym się świecie. Jest dla młodych ludzi bramą do rozwoju i konkurowania na europejskim i światowym rynku. Będę stanowczo przeciwstawiał się tym politykom, którzy stają na drodze szybkiego rozwoju Internetu, wolnego oprogramowania i nowych technologii w Polsce. Po zgłoszeniu tego pomysłu zachęciłem wszystkich Internautów do wysyłania protestów do przewodniczącej KRRiTV Danuty Waniek (waniek@krrit.gov.pl).
Z Markiem Borowskim, liderem SdPl, kandydatem na prezydenta, rozmawiała Sylwia Miszczak, Wirtualna Polska.
Źródło: Wirtualna Polska
Powrót do "Wywiady" / Do góry | | | |
|