Marek Borowski: - Entuzjasta to jest może niewłaściwe słowo, ale oczywiście z Trybunałem Konstytucyjnym trzeba coś zrobić. Ten, który jest, to właściwie go nie ma. To jest „paratrybunał", „nietrybunał", różnie go można nazwać. Mamy tam trzy osoby, które zajmują w nim miejsca im nienależne, tzw. sędziów-dublerów, mamy panią prezes Przyłębską, która po pierwsze została powołana przez prezydenta Dudę nielegalnie, a na dodatek rok temu skończyła się jej kadencja. A ona nadal okupuje to stanowisko...
- ...i wzmacnia środki bezpieczeństwa w budynku Trybunału
- Tak. Do tego dochodzi pan Piotrowicz i pani Pawłowicz, którzy według wielu prawników zostali wybrani do Trybunału w sytuacji, w której mieli po 67 lat, a ustawa mówi, że końcowym wiekiem dla sędziego jest 65. W dodatku TK zajmuje się obecnie sprawami, do których nie jest w ogóle powołany. Mamy do czynienia z jakąś absurdalną sytuacją i z absurdalnym ciałem działającym na życzenie prezesa. Polska konstytucja przewiduje jednak niezwykle ważną rolę TK. To jest ten ostateczny autorytet, dlatego trzeba coś z tym zrobić.
- Ale nie da się czegoś zrobić bez tzw. resetu? Nie ma dostępnych już narzędzi, które pozwolą naprawić tę sytuację?
- Obawiam się, że nie.
- Mamy np. propozycję uchwał sejmowych ws. odwołania trojga sę-dziów-dublerów.
- One unieważniałyby uchwały sprzed lat, którymi Sejm ich wybrał. Czy to jest legalne? PiS tę metodę zastosował w 2015 r. To się niewątpliwie mieści w jakichś granicach prawnych. Ale nawet jeśli Sejm podejmie takie uchwały, to ta trójka z Trybunału by nie wyszła, a prezydent powiedziałby, że to wszystko jest absolutnie niezgodne z prawem.
- Ale przykuliby się do kaloryferów, czy jak mam to rozumieć?
Nie, ale nadal by tam uczęszczali, brali udział w posiedzeniach itd. No przecież rząd nie wyśle tam policji i nie będzie ich stamtąd wyciągał na siłę.
- Pytanie tylko czy PiS i prezydent są do takiego resetu i do dyskusji gotowi, czy nie wykorzystywaliby tego do przeciągania sytuacji w nieskończoność?
- Oczywiście. PiS nie zgodzi się na żaden reset. To oczywiście bardzo szlachetne, że Konfederacja chodzi koło tej sprawy, ale oni też zdają sobie sprawę z tego, że tego się nie da załatwić.
- Ma pan stuprocentowe zaufanie do ministra Adama Bodnara? Będzie pan popierał wszelkie jego propozycje, czy jednak ma pan obawy, że balansuje na granicy prawa?
- Jeśli istnieje coś takiego jak 105 proc. zaufania, to je mam do Adama Bodnara. Czy to znaczy, że każdą jego propozycję będę akceptował w ciemno? Oczywiście nie, bo one muszą być przedyskutowane, to jest zupełnie jasne. Do tej pory jednak Adam Bodnar porusza się po właściwej ścieżce.
- Panowie Obajtek, Kurski, Kamiński i Wąsik mają startować z list PiS do europarlamentu. Wg naszego sondażu startu dwóch ostatnich nie chce niemal 80 proc. badanych.
- Coraz większy procent jest zniechęcony tymi panami. Najpierw twierdzili, że powinni siedzieć, a teraz nie chcą ich w PE. Prezes ich jednak, jak sądzę, wystawi, bo wszystkim się wydaje, że w ten sposób uciekną przed sprawiedliwością. Nie, nie uciekną.
Rozmawiała KAMILA BIEDRZYCKA
Źródło: Super Express
Powrót do "Wywiady" / Do góry